3/29/2017

Czas goni nas...

Jeżeli odpuszczam posiłki, albo jem to, co pierwsze nawinie mi się pod rękę, bo szkoda mi czasu na przygotowywanie jedzenia, to znaczy, że zbliża się deadline ;D
Zbliża się deadline.

3/18/2017

22:43

22:43.
Za 17 minut idę spać, bo mój poziom kortyzolu jest za wysoki, wobec tego wcielam w plan postanowienie o wcześniejszym chodzeniu spać (to, że nie usnę to oddzielna kwestia). No nieważne.
Miałam do wyboru pisanie artykułu... a trafiłam tutaj. No cóż, też piszę ;D I jest to znacznie przyjemniejsze pisanie, mimo że o niczym. Ale... poczucie, że nie muszę się starać, odpuszczenie oczekiwań jest takie przyjemne!

Jestem w domu, jestem szczęśliwa!



Aga ♥

3/16/2017

Spóźnialska buła

Odkąd pamiętam, zawsze byłam SPÓŹNIALSKĄ BUŁĄ.
W podstawówce ledwo zdążałam na autobus mający zawieźć mnie do szkoły. Nie raz i nie dwa musiałam biec jak szalona by na niego zdążyć (kto wie, może dlatego zawsze miałam bardzo dobre osiągi w bieganiu? ;D). Znakomicie pamiętam jak w okresie licealnym chodziłam pieszo ponad 5km (przy okazji omijając pierwszą lekcję), bo byłam zbyt dumna by gonić za pksem, a następny jeździł 3 godziny później.
Nic się nie zmieniło. Nie pomogło kupowanie ładnych zegarków, choć przyznam, że naiwnie wierzyłam, że to coś da.
Spóźniam się nadal albo docieram na ostatnią chwilę.

Właśnie spóźniłam się na pociąg do domu.
(ale dotrę następnym i tak jestem szczęśliwa! Nie było mnie tam tak długo... Za długo)

Spóźnialstwo to bardzo zła cecha.

3/08/2017

Heart's a mess

Stare kadry, pierwszy rok studiów.
Słuchanie muzyki, tych najulubieńszych, najbardziej zasocjowanych z przeszłością piosenek wywołuje u mnie fizyczny ból. 
Ach, ta sentymentalność...
Nigdy nie powiedziałam, że nie jestem masochistką ;-))






3/03/2017

Powrót

Przeszłość odkreślam grubą linią.
(Zastanawiałam się nad usunięciem wcześniejszych postów, ale to relikt przeszłości, tego, co miałam w głowie jakiś czas temu - jako licealistka. Szkoda by było zniszczyć szansę powrotu do tamtych dni... )
Jestem teraz trochę starsza, trochę mądrzejsza i bardziej smutna. 
Permanentny smutek. A jak radość to "z przytupem" i tylko na chwilę.
Nie przyjmuję jednak biernej postawy. Małymi krokami odbudowuję swoje zdrowie. I z każdym dniem będę coraz szczęśliwsza.






(Sięgam po Tadzika, chcę znowu czerpać radość z fotografii)